Uwielbiam kiwi w każdej postaci. Nigdy jednak nie pomyślałam, aby wykorzystać je w formie maseczki do twarzy. Zachęciły mnie do tego jego właściwości - zawiera on bowiem ponad trzykrotnie większą dawkę witaminy C niż pomarańcza oraz sporą ilość naturalnych kwasów AHA. Jego działanie rozjaśniające i złuszczające dodatkowo potęgują czarne pesteczki, którymi można wymasować twarz podczas zmywania maski.
Kiwi możemy wykorzystać na wiele sposobów, jednak do najbardziej, hm... intensywnego (a raczej intensywnie złuszczającego) i mojego ulubionego zabiegu potrzebujemy samego owocu. Należy go wówczas obrać, pokroić w plasterki i przecierać nim twarz. Kiwi możemy również zmiksować na gładką pastę i równomiernie rozprowadzić np. pędzlem do podkładu. Wszystko należy wówczas zmyć po 15-20 minutach. Możemy również wymieszać tę owocową pulpę z odrobiną jogurtu/białej glinki/soku z cytryny jak i miodu. Po dokładnym oczyszczeniu twarzy z resztek kiwi polecam wysmarowanie twarzy intensywnie regenerującym serum/kremem bo skóra wchłania wówczas kosmetyki w kilka sekund!
A co powiecie na połączenie przyjemnego z pożytecznym? Wystarczy wówczas zamrozić obrane plasterki kiwi i masować nimi twarz. O tak...nic tak nie zwęża porów i oczyszcza cery jednocześnie : ) Uwaga! Maseczka może szczypać i podrażniać! Jak i uzależniać :) Zabieg powinniśmy wykonywać 1-2 razy w tygodniu, może lekko wysuszać i powodować łuszczenie się skóry (na którym mi akurat zależy) podczas częstszego stosowania.
Teraz kiwi stało się bardzo ważnym elementem mojej walki z przebarwieniami - głównie dzięki swojej ogromnej dawce witaminy C oraz mocy naturalnych kwasów owocowych. Więcej o dobroczynnym działaniu kiwi na całe ciało możecie poczytać natomiast TU.
Lubicie kiwi? Robicie domowe zabiegi z jego użyciem? A może znacie kosmetyki z nim w składzie? ; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz