źródło obrazka: KLIK
Dzisiaj chciałabym
opowiedzieć Wam o książce przez którą słyszę słyszę
skrzypienie podłogi, chociaż w pokojach są kafelki i zupełnie
nowe deski. Nie mogę wejść spokojnie do toalety, sama nie wiedząc
czemu i na każdym kroku boję się zobaczyć dziecko. Może nigdy
nie należałam do osób bojaźliwych, ale jednocześnie również
nie do odważnych, w każdym razie w taki stan wprowadziła mnie Yrsa
Sigurdardottir, okrzyknięta mistrzynią skandynawskiego kryminału.
Najwidoczniej taka już jest moda na skandynawskie, mocne książki,
bo w księgarniach jest w czym przebierać, ale coraz trudniej wybrać
właściwie. Zaufałam licznym fanom pisarki i zachęcona opisem,
który kojarzył mi się z dobrym horrorem. Dla mnie do teraz
„Pamiętam cię" to fascynująca książka dla osób o
niekoniecznie zimnej krwi, ale na pewno nie z dużą dozą wyobraźni.
Magiczna Islandia,
o której wiele nie mogę się wypowiedzieć. To właśnie w tym
egzotycznym miejscu prowadzona jest akcja z dwóch zupełnie innych
częściach wyspy, o zupełnie innych bohaterach. Najpierw przejdę
do wątku, który w łatwy sposób kwalifikuje się do gatunku grozy.
Trójka przyjaciół: Katrin, Gardar oraz Lif przybywają na północ
Islandii, która w zimniejsze dni jest zupełnie opuszczona. Co
planują bohaterzy? Postanawiają remontować opuszczony, stary dom.
Nikt nie wie co się stało z poprzednim właścicielem. Jest tu
ciemno, zimno i nie ma tutaj kontaktu ze światem. Na domiar złego
trójka postaci zauważa, że ktoś kręci się w obrębie ich
posiadłości...
W tym samym czasie
psychiatra Freyra stara się dowiedzieć kto zniszczył pobliskie
przedszkole i napisał na ścianach różne pojedyncze słowa, jednak
najbardziej rzucające się z nich wszystkich w oczy jest
„nieczysty". Okazuję się, że wiele lat wcześniej podobny akt
wandalizmu miał miejsce w szkole podstawowej.
Dwie sprawy, które
właściwie nie mają żadnego wspólnego punktu zaczepienia łączą
się w najbardziej zaskakującym momencie. A to właśnie w
pisarstwie Yrsy Sigurdardottir lubię najbardziej. Niespodzianki i
zaskoczenia, których jest pełno. O autorce słyszałam już wiele
dobrego, jednak nie zachęcało mnie to, iż piszę ona kryminały.
Nie powiem, iż Christie poczytać sobie nie lubię, aczkolwiek do
innych pisarzy bazujących na tym gatunku podchodzę niezwykle
ostrożnie oraz sceptycznie. „Pamiętam cię" miało jednak
przyklejone etykietkę horroru, które dzięki Stephenowi Kingowi
wielbię pod niebiosa, dlatego powiedziałam sobie „Dlaczego nie?"
i spróbowałam. To pierwsze spotkanie wyszło na dobre, ponieważ do
prozaiczki mam teraz jak najbardziej pozytywne podejście, ale nie
jestem tak zachwycona, jak myślałam, że będę. Po pierwsze na
początku zupełnie nie mogłam „wczuć się" w styl tej pani i
szło mi niezwykle opornie, z biegiem stron wciągnęłam się jednak
i doceniłam jej pisarski kunszt. Na pewno jest on dobry, ale nie
wychodzący ponad normę. Początkowo bardzo podobała mi się fabuła
i sposób napisania właściwie dwóch oddzielnych historii, które w
finale łączą się jak bliźnięta syjamskie.
Był strach, były
niespodzianki, a na końcu pozostaje uczucie, że takie coś już
było. Przy końcowych kartkach czułam się jakbym miała deja vu, a
ostatni rozdział nie straszy już zupełnie i nie pozostawia po
sobie dreszczyku niepokoju. Fani Yrsy Sigurdardottir, a właściwie
jej twórczości z zakresu kryminału nie byli przesadnie zachwyceni,
chociażby tak jak podczas czytania poprzednich dzieł. Możliwe, że
jej kryminały wypadają w lepszym świetle, bo tutaj można
zauważyć, iż autorka jakby miała problemy z rozpoczęciem i
zawiązaniem akcji. Prawdziwą literacką ucztą są środkowe
rozdziały, wciągające i straszne, a wspomniane wcześniej błędy
niszczą pozytywne wrażenie.
Yrsa
Sigurdardottir to na pewno autorka, która zasługuję na uwagę i tą
uwagę ode mnie otrzymała i otrzyma. Nie można jednak nastawiać
się na bardzo dobry horror z niezwykłym pomysłem, bo fani tego
gatunku mogą czuć się trochę rozczarowani końcem. Mimo wszystko
polecam dla samego poczucia klimatu Islandii. Tej groźnej Islandii.
Za książkę dziękuję wydawnictwu:
numer recenzji: 26, tytuł oryginału: Ég man þig, wydawnictwo: Muza SA, moja ocena: 6/10
Dzisiaj może jeszcze pojawi się stosik. :)
Nie widziałam tej książki :)
OdpowiedzUsuń